Kiedy byłem małym chłopcem, spędzałem w Budapeszcie bardzo dużo czasu. Dziadek zabierał mnie z sobą w wiele miejsc i pokazywał miasto, z Babcią chodziłem na dzielnicowy bazar (zwany po prostu "piac") znany dobrze po stronie Budy. Babcia mówiła, że tylko tam mają dobrą papryke na leczo, a wiedziała co mówi! To były piękne czasy mojego beztroskiego dzieciństwa.
Dziadka już nie ma, Babcia mówi że papryka już nie ta sama, a ja jestem w Warszawie od ponad dwudziestu lat. Do Budapesztu jeżdżę maksymalnie dwa razy w roku. To miasto jest dla mnie rodzajem azylu, miejscem wielu wspomnień, dzisiaj również narastających zmian. Żaluję, że gdy doroslem nie robiłem tam zdjęć. Ale zacząłem - dwa razy w roku.
When I was little boy, I spent in Budapest most of my time. My Grandfather took me with him in many places and showed the city, with Grandma we used to go to the local market (simply called "piac") well known on the Buda's side. Grandma said that only there they've got the best paprika for "lecsó", and She knew what she was saying! Those were the beautiful days of my childhood's carelessness.
Grandfather passed away few years ago, Grandma says the paprika is no longer the same, I'm in Warsaw now for more than twenty years. I go up to Budapest twice a year. This city is for me a kind of shelter, a place of many memories, also the place of growing changes. I regret that I never did there photos after I grew up. But I started - twice a year.
No comments:
Post a Comment